Zakazana miłość w Wenecji

0 27 117

Tomasz Mann jest powszechnie znany jako autor „Buddenbrooków” i „Czarodziejskiej Góry”, laureat literackiej Nagrody Nobla; rzadko pamiętamy o nim jako o twórcy doskonałego opowiadania „Śmierć w Wenecji”, dodajmy opowiadania dość kontrowersyjnego.

Kontrast między dwójką bohaterów

Dlaczego? Otóż Tomasz Mann bohaterem opowiadanej historii uczynił starzejącego się literata Gustawa von Aschenbacha, który podczas podróży do Wenecji pokochał homoseksualną, chociaż niespełnioną miłością, młodego chłopca Tadzia. Gustawa poznajemy w momencie, kiedy niespokojnie próbuje nadać swojemu życiu trochę kolorytu i improwizacji. Wyrwał się ze swojego mieszczańskiego środowiska, zakosztował zakazanego owocu i nie chciał już wracać do nudnego i poprawnego życia, które dotychczas wiódł. Pisał poprawnie i nawet odnosił pewne sukcesy literacko-towarzyskie, ale na tyle był inteligentny, że wiedział jak jego twórczość była miałka i wtórna. Starzeje się, jest świadomy zbliżającej się śmierci. Jego miłość do nieznajomego chłopca powoduje, że nie tylko negatywnie ocenia dotychczasową egzystencję, ale ma nadzieję, że wreszcie się wyzwoli i zazna odrobiny szczęścia.

Drugi bohater opowiadania to młody chłopiec Tadeusz. Poznajemy go poprzez narratora, patrzącego z pozycji Gustawa. Jego uroda, efebiczna doskonałość ciała i niewinność sprawiają, że Aschenbach po raz pierwszy nie tylko prawdziwie kocha, ale zaczyna doceniać wszystkie przejawy i piękno życia. Mamy więc dwóch bohaterów. Jeden z nich to starzejący się pisarz, świadomy bezcelowości dotychczasowej egzystencji. Drugi to uroczy efeb, który nic jeszcze nie wie o życiu, ale jest gotowy na czerpanie z niego pełnymi garściami.

Rozmowa bez słów

Mając te dwie postaci i Wenecję w tle, Mann nie poszedł za literacką konwencja, by napisać mniej lub bardziej pikantną historię o miłości homoseksualnej. Zdecydował się na zupełnie inną, ale zdecydowanie głębszą opowieść. Jego bohaterowie ani razu ze sobą nie rozmawiają. To, co Gustaw Aschenbach wie o Tadziu, pochodzi z rozmów ze służbą i własnych obserwacji. Możemy więc przyjąć, że obaj wiedzą o sobie tyle, ile odczytają z oczu, gestów i na ile pozwoli im wyobraźnia.

Starzec i młodzian, brzydal i piękny wiodą swój filtr bez gestów, rozmowę bez słów w umierającej Wenecji. Gustaw pokochał doskonałość ciała i urodę Tadzia i jego niewinność. Ta miłość pozwoliła mu przeżyć ostatnie tygodnie życia w uniesieniu. Jednocześni poznał cierpienie, którego dotychczas by pozbawiony. To ono wyniosło jego sztukę pisarską na wyżyny.

Bolesna miłość u progi śmierci

Jeśli prawdziwa sztuka wymaga rzeczywiście cierpienia, to bohater Manna za ową wiedzę zapłacił cenę najwyższą. Najpierw wtedy, kiedy porównywał swoją starczą postać, pomarszczone ciało z doskonałością młodego ciała Tadzia. Później, kiedy zrozumiał, że nie ma żadnych szans na realizację miłosnego marzenia. W końcu wtedy, kiedy świadomie pozostał w Wenecji, chociaż panowała tam śmiertelna choroba. Aschenbach umrze w Wenecji. Wybrał ten los świadomie. Za niespełnioną miłość zapłacił cenę najwyższą. Jednak nie żałował tego wyboru. W domu czekało na niego jednostajne, pozbawione wartości życie. W Wenecji marzenia i twórczość, która wreszcie była ważna. Opowiadanie Manna zostało przeniesione na ekran przez włoskiego reżysera Viscontiego. Jedną z najpiękniejszych i najbardziej przejmujących scen jest ta ostatnia. Widzimy na ekranie twarz starca z rozmazaną szminką na policzku i jego przeraźliwie smutne oczy. Jest w nich ból, strach, pogodzenie, mądrość i jednocześnie bunt. Te oczy umierały. W oddali jest zjawiskowo piękna Wenecja, młodość, życie, piękno.

Zostaw odpowiedź