Jak Bułhakow walczył z Diabłem

0 18 853

Михаил_Булгаков_1937Jeśli mielibyśmy wymienić najważniejsze książki ostatnich stu lat, to na pewno wśród nich znalazłoby się dzieło Michaiła Bułhakowa „Mistrz i Małgorzata”. U wielu osób ta książka znalazłaby się wśród ulubionych, ukochanych i do takich, do których wraca się wielokrotnie. Zarówno sama książka, jak i losy autora są niezwykłe. Bułhakow należał do tych radzieckich pisarzy, którzy od początku mieli obraną bardzo jasną drogę. Za taką drogę trzeba było oczywiście drogo płacić. Bułhakow nie zapłacił ceny najwyższej, jaką niewątpliwie byłby pobyt w łagrze, ale nie wiadomo właściwie dlaczego tak się stało, bo igrał z radziecką rzeczywistością i Stalinem w sposób koncertowy. Już jego pierwsza książka „Biała Gwardia” była niezwykła. Otóż uczynił on jej bohaterem „białych” oficerów, którzy walczyli z nowym porządkiem. I nie byłoby zapewne w tym nic złego, gdyby sławił radzieckich dowódców Armii Czerwonej, a potępiał „białych”. Tymczasem Bułhakow pisze o nich w sposób pozytywny. To oczywiście nie mogło się spodobać nowej władzy. Bulhakow dostał zakaz publikacji, a próby do przedstawienia na podstawie wątków z jego powieści zostały bezterminowo zawieszone. Podobne restrykcje spotkały wszystkie jego dalsze książki, choćby najbardziej niewinne. Nawet wtedy, kiedy Bułhakow ugiął się na moment i napisał powieść o Stalinie, w związku z jakąś kolejną rocznicą, i ta mizerna próba została udaremniona. Pisarz więc wegetował na kolejnych posadkach, usiłując utrzymać siebie i żonę, spotykając się z kolejnymi szykanami i reperkusjami. Ktoś inny zapewne byłby się załamał, ale Bułhakow miał coś, co chroniło go od całkowitego obłędu i pozwalało w miarę funkcjonować. Był to rękopis jego książki, którą znamy pod tytułem „Mistrz i Małgorzata”, dodajmy książki, która nie ukazała się w Związku Radzieckim za życia autora i w wiele lat po jego śmierci. Nawet wtedy, kiedy znano ją już na Zachodzie, a nawet okrojone wydanie ukazało się w Polsce, w rodzimym kraju autora, powieść była znana nielicznym. Trudno się jednak dziwić, że tak było. Bułhakow bowiem zawarł w niej tak wiele trafnych obserwacji tyczących życia w świecie odwróconej moralności, że nie było szans na publikację. „Mistrz i Małgorzata” jest powieścią genialną, która przenosi nas jakby w dwa wymiary. Wymiar pierwszy to Moskwa we władaniu nowej władzy. Do tej to właśnie Moskwy, w której kwitnie donosicielstwo, lizusostwo, tchórzostwo, łapówkarstwo przybywa Woland ze swoją świtą. Woland nie jest kimś zwyczajnym, normalnym turystą. O nie, to byłoby zbyt oczywiste. Woland jest… Szatanem. Co ciekawe przybywa on do Moskwy opanowanej przez wszystkie przywary nowej władzy nie po to wcale, by czynić zło. Pretekstem jest bal, który zawsze wydaje. Bal dla mieszkańców piekieł. Okazuje się jednak, że jego prawdziwą misją jest uporządkowanie rzeczywistości, oczywiście na swoją diabelską miarę. Otwieramy oczy ze zdumienia, kiedy widzimy, jak świta Wolanda rozprawia się z oszustami, złodziejami, łapówkarzami, donosicielami i innym autoramentem, który nader skutecznie oplótł Moskwę w złowieszcze macki. Pomoc potrzebna jest też Mistrzowi, ukochanemu tytułowej Małgorzaty, który przebywa w zakładzie psychiatrycznym. Jest autorem książki o Jeszui i Piłacie. I w ten sposób wkraczamy w drugą warstwę książki. Mistrz przenosi nas do Jerozolimy, gdzie snuje opowieść o Piłacie, którego największą wadą okazało się tchórzostwo. Wydał Jezusa, choć był on jedynym, któremu ufał. Woland ze swoją świtą przywraca porządek w Moskwie. Pomaga tym, którzy tego potrzebują, karze tych, którzy na to zasługują. Przynajmniej w warstwie literackiej Bułhakow uzyskał zadość uczynienie za lata prześladowań i życia w kraju, gdzie moralność nic nie znaczyła.

Zostaw odpowiedź