Irena Krzywicka nie tylko skandalistka

Irena Krzywicka.

Nazwisko Ireny Krzywickiej wielu kojarzy się z aurą skandalu z okresu międzywojennego. Niektórzy tylko pamiętają ją jako heroiczną matkę, która podjęła walkę o życie i zdrowie ciężko chorego syna i ją wygrała. Kim naprawdę była Irena Krzywicka? Uchodziła za jedną z najpiękniejszych kobiet okresu międzywojennego. Jako jedna z nielicznych pań miała nieograniczony wstęp do Ziemiańskiej i stolika Skamandra. W dodatku słuchano pilnie, co ma do powiedzenia.

Intelektualistka, gorszycielka i pionierka polskiego feminizmu

Była żoną znanego adwokata Krzywickiego, ale wyszła za niego ze względu na jego ojca Ludwika, którego intelekt podziwiała. W okresie międzywojennym funkcjonowała jako znana gorszycielka. Jej jawny romans z Tadeuszem Boyem-Żeleńskim był na ustach całej stolicy. O ile jednak maluczcy wyraźnie się nim gorszyli, to elita intelektualna traktowała ten związek jako coś naturalnego. Zaczęło się od wywiadu, który Żeleński miał udzielić młodej dziennikarce. Wzajemna fascynacja sprawiła jednak, że luźny związek przerodził się w poważny romans. To dzięki Krzywickiej Boy zainteresował się kwestią feminizmu, świadomego macierzyństwa, problemami aborcji. Razem publikowali na ten temat artykuły.

Krzywicka zainteresowała się tematem aborcji, kiedy w kamienicy, w której mieszkała, kilka kobiet usunęło nielegalnie ciążę. Na swoim koncie miała już kilka kontrowersyjnych artykułów. M.in. stanęła po stronie oskarżonej o zamordowanie córki swojego pracodawcy – Rity Gorgonowej. Była znakomita w pisaniu artykułów o tematyce społecznej.

Seria osobistych tragedii

Wybuch wojny i lata okupacji zmieniły całkowicie życie Ireny Krzywickiej. Na Wschodzie zginęli jej mąż i kochanek. Ona sama musiała się ze względu na pochodzenie ukrywać. W czasie okupacji zmarł też jej ukochany starszy syn. Po wojnie nie mogła się odnaleźć w nowej rzeczywistości społecznej. Co prawda trochę pracowała w dyplomacji, ale kolejną cezurą w jej życiu była choroba drugiego syna Andrzeja. Zachorował on na polio i kilka miesięcy jego życie balansowało na pograniczu śmierci. Krzywicka walczyła o syna z całego serca. Zatrudniła się nawet w szpitalu jako salowa, by tylko być blisko niego. Na szczęście Andrzej wyzdrowiał, a Krzywicka opisała historię tej choroby w znakomitej powieści pt. „Wichura i trzciny”.

Andrzej został później znanym fizykiem i wraz z matką wyjechał z Polski. Krzywicka nigdy już do kraju nie wróciła, choć jej starość nie należała do łatwych. Ona, dawna muza Skamandrytów, nie mogła funkcjonować w nowej rzeczywistości. Czuła się pominięta, ignorowana, samotna. W dodatku nikt nie publikował jej tekstów. Nie było na nie zapotrzebowania. Nawet wspomnienia „Wyznania gorszycielki” spotkały się jedynie z negatywnymi recenzjami. Umarła osamotniona i rozżalona.

Comments (0)
Add Comment