Gżdacze, games room i cosplay, czyli trochę o konwentach

Tegoroczny Polcon, czyli odbywający się co roku zjazd miłośników literatury fantastycznej i science-fiction, w ciągu czterech dni trwania zgromadził ponad trzy i pół tysiąca uczestników. To jednak nic: organizowany zawsze w Poznaniu Pyrkon, który w 1999 roku startował ze skromną liczbą czterystu gości, w kwietniu 2015 roku przyciągnął ponad trzydzieści jeden tysięcy fanów z całego kraju i zagranicy. Z radością prognozuję, że w kolejnych latach liczby te będą wzrastać. Choć być może lepiej byłoby nie brać przykładu z jednego z najbardziej liczących się w tej chwili na świecie festiwali: uczestnicy San Diego Comic-Con International liczeni są już w setkach tysięcy, co zaczęło sprawiać organizatorom znaczne problemy z przeludnieniem i brakiem miejsca.

Po co przytaczam te wszystkie dane? Przede wszystkim, by pokazać, że społeczność fanów szeroko rozumianej literatury i kultury popularnej, zwłaszcza z zakresu fantastyki, nie jest już dłużej zlepkiem kilku dziwnych, niepoważnych odludków, jak głosi ukuty niegdyś stereotyp. Wielu ludzi niezwiązanych w żaden sposób z tym środowiskiem wciąż nie ma pojęcia o istnieniu konwentów, tymczasem wyrosły one na zupełnie odrębne, nomen omen: fantastyczne zjawisko. Konwenty zapraszają znanych pisarzy, badaczy i twórców kultury, by spotkali się z uczestnikami, wzięli udział w ciekawych panelach dyskusyjnych i podzielili się tajemną wiedzą. Przedmiotem zainteresowania konwentowiczów jest nie tylko literatura, ale również seriale, filmy, komiksy, a także bardzo ważne w fandomie (czyli w społeczności fanów danego wytworu kultury) gry: komputerowe, karciane, planszowe, RPG, LARP-owe i bitewne.

Wymiana doświadczeń, zderzenie fandomów i liczne dyskusje są stałym i niezbędnym elementem każdego konwentu. Na uczestników czeka także wiele atrakcji, między innymi możliwość spędzenia czasu w tak zwanym „games roomie” i zagrania w którąś z wielu dostępnych gier. LARP-owcy (z angielskiego: live action role-players) uczestniczą w swoich sesjach, które w skrócie polegają na wspólnym tworzeniu i przeżywaniu opowieści, odgrywaniu ról jak w improwizowanym teatrze. Na terenie konwentu rozkładają się zwykle liczne stoiska z fanowskimi gadżetami: można kupić plakaty czy przypinki, ale także figurki, kubki, kostki do gry, ręcznie wykonaną biżuterię czy maskotki, albo ubrania z charakterystycznym dla fandomu nadrukiem. Zagubieni w tych cudownościach mogą liczyć na pomoc gżdaczy: wolontariuszy pomagających w organizacji konwentu.

Nieodłącznym elementem każdej imprezy tego typu jest cosplay. Ten pochodzący z języka angielskiego termin oznacza nie tylko przebranie się za ulubioną postać z książki, filmu czy gry; od tanecznej zabawy z motywem różni się przede wszystkim poziomem zaangażowania. Cosplayowcy o swojej postaci wiedzą wszystko: potrafią wcielić się w nią niczym aktorzy, odwzorować dokładnie jej zachowania, zadbać o to, by każdy szczegół kostiumu i makijażu był zgodny z oryginałem. Ich pomysłowość dostarcza znakomitej zabawy zarówno im samym, jak i postronnym obserwatorom.

Comments (0)
Add Comment